Niewierni strzeżcie się!

Wśród małżonków bardzo często panuje przeświadczenie, że bez względu na to kto ile pracuje i ile zarabia, majątek „wpada do jednego worka” i po ustaniu małżeństwa dzielony jest na pół (zakładając, że para nie ma ustanowionej rozdzielności majątkowej).

Okazuje się, że nie zawsze jest to takie proste. Co do zasady orzecznictwo stoi na stanowisku, że żona która poświęciła się wychowaniu dzieci, po to by mąż mógł robić karierę, nie powinna się obawiać, że przy podziale majątku będzie traktowana tak jakby nie przyczyniła się do powstania majątku w ogóle, zwykle w takich sytuacjach majątek jest dzielony po równo (zależne jest to oczywiście od stanu faktycznego danej sprawy, ale taka panuje tendencja). Natomiast inaczej się kształtuje sytuacja niewiernych małżonków, którzy zgodnie z wyrokiem rozwodowym są wyłącznie winni rozkładu pożycia małżeńskiego. Sprawą tą zajął się niedawno Sąd Najwyższy (sygn. II CSK 337/18), który orzekł, że niewierny małżonek, który nie wykorzystał wszystkich swoich możliwości zarobkowych (zarabiał znacznie mniej niż swoja połówka), nie przyczyniał się do budowania majątku w takim samym stopniu jak żona, dodatkowo uznany został za wyłącznie winnego rozkładu pożycia małżeńskiego, nie ma prawa do podziału majątku 50/50. W przedmiotowej sprawie Sąd uznał, że ogólna ocena etyczna niewiernego małżonka i całokształt postępowania małżonków w okresie małżeństwa pozwala na orzeczenie nierównych udziałów w majątku wspólnym (w tej sprawie Sąd orzekł o udziałach 25/75).

Każda sprawa jest indywidualna i biorąc pod uwagę materiał dowodowy, Sąd odrębnie zbada sprawę, jednakże takie stanowisko Sądu Najwyższego wskazuje sądom orzekającym pewien kierunek. Jak widać, zdrada się po prostu nie opłaca.